poniedziałek, 3 września 2018

dwie litery

Wydałem właśnie tomik, w którym każdy egzemplarz jest inny. Ręczna robota, dziurkowanie igłą stron (oraz zszywanie kartek piękną nitką). Niewielkie rozmiary, niedbałe wykonanie. Trochę rysunków, trochę pisania bezznaczeniowego, trochę dziur. Są też wiersze jednosłowne, jakieś teksty (które od biedy można uznać za wiersze), wiersze jednoliterowe i inne rzeczy, które w trakcie tworzenia przychodziły mi do głowy. Ogólnie mówiąc - poemiksowo.

Improwizacja, zmaganie się z wyobrażeniem zdecydowanego odrzucenia dzieła przez czytelników. No bo kto ma to lubić? Poeci i czytelnicy poezji uznają to za jakieś niewydarzone dziwadło, i w ogóle nie za poezję. Miłośnicy robótek ręcznych słusznie czepią się żenującego poziomu wykonania, niedokładności i "w ogóle".

Ale jeśli lubisz miniulotne rzeczy, rękopisy czy też oryginalne rysunki (celowo używałem głównie długopisu, żeby nie wyglądało to na ksero), jeśli chcesz mieć w ręku tomik, który należy odczytywać na poziomie meta (np. porównując egzemplarze), to może by Ci się coś takiego spodobało.

Acha, jeśli ktoś Cię zapyta, jaki jest tytuł tego tomiku, to tytuł każdego egzemplarza jest inny, ale w każdym przypadku są to dwie litery - stąd roboczo możemy mówić o "dwóch literach" jako o tytule całego projektu. No i pamiętaj, że takie rzeczy są w wielu krajach tworzone, nie jest to żadne dziwactwo, tylko spokojna twórczość.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz